top of page

Krótka opowieść o tym jak można stać się wyjątkowym rodzicem podwójnie wyjątkowego dziecka

Zaktualizowano: 18 lis 2019

Bycie rodzicem nigdy nie jest łatwym zadaniem, ale bycie rodzicem podwójnie wyjątkowych dzieci często wiąże się z dodatkowymi obciążeniem. Wielu rodziców musi się zmierzyć ze smutkiem, który wynika z poczucia niezrozumienia i zagubienia. Jak również z uczuciem rozbieżności pomiędzy tym jak sobie wyobrażali ich życie przed przyjściem na świat podwójnie wyjątkowego dziecka, a jak ich życie wygląda w rzeczywistość. Intensywność, nadwrażliwość, niestandardowe myślenie, upór … rozbieżność pomiędzy rozwojem emocjonalnym, a intelektem to ciężki kaliber doświadczeń i dodatkowych wyzwań. Jeśli czujesz się tym całym obciążeniem zmęczony to wiedz, że nie jesteś sam. Wiedz też, że do bycia wyjątkowym rodzicem dla swojego podwójnie wyjątkowego dziecka potrzeba niewiele. Bezwarunkowa miłość i akceptacja to dwie rzeczy, które mogą uczynić cuda w Twojej relacji z dzieckiem i w jego rozwoju!

(tekst jest zlepkiem wielu historii rodziców dzieci 2W)




 


Krótka opowieść o tym jak można stać się wyjątkowym rodzicem podwójnie wyjątkowego dziecka



To nie był ciepły dzień, ale ich serca były gorące jak nigdy wcześniej. Wszystko dlatego, że właśnie w ten dzień na jej piersi położono wyjątkowego, nowo narodzonego małego człowieka. Szczęśliwi rodzice dotykali go czule i wpatrywali się w każdy jego oddech. Ono leżało wygodnie i swoje ciepło dzieliło z mamy zmęczonym od wysiłku ciałem. Wyjątkowe chwile, przepełnione czułością i z minuty na minutę rosnącą miłością.

Z sercami przepełnionymi ogromnąradością zabrali swój wciąż maleńki, ale już jakże ogromny skarb do domu, by w trójkę zacząć nowy, piękny rozdział życia.

Jak to się stało, że nikt ich wcześniej nie uprzedził, że ten nowy rozdział nie będzie tak piękny i łatwy jak sobie to zaplanowali?


Dziecko dużo płakało. Czasami płacz był tak głośny, że żal ogarniał nie tyko serca rodziców, ale cały dom, od piwnicy aż po sam dach. Mówili im, że to kolka, że przecież przejdzie, żeby cierpliwie przeczekali. Kolka rzeczywiście przeszła, ale w zamian przyszły inne zmartwienia. Ich liczba rosła proporcjonalnie do rosnącej miłości w sercu dziecka, które kochało swoich rodziców ponad wszystko! Mimo uciskającej skarpetki na nóżce, mimo za zimnej wody, którą myli mu głowę, … pomimo, wszystkich ich niedoskonałości.


Dni mijały, a oni z dnia na dzień coraz lepiej się poznawali. Oni już wiedzieli, że mają niezwykle mądre, nieprzeciętnie spostrzegawcze, zabawne, wyjątkowe dziecko. Nauczyli się, że intensywność jego emocji jest jak wulkan. Wiedzieli, że muszą być ostrożni, żeby ten wulkan nie wybuchł. Wiedzieli też, że inni rodzice nie muszą tak bardzo uważać.

Byli zmęczeni i czasami myśleli, że chcieliby by ich dziecko było takie jak inne dzieci.

Przyszedł czas, kiedy to maleńkie dziecko, przestało być już takie małe i rodzice wysłali je do przedszkola. Nie było im łatwo i dziecku też łatwo nie było. To właśnie od tego czasu nastał w ich życiu naprawdę ciężki czas. Czas przepełniony emocjami, których wcześniej nie znali. Wypełniony łzami, o które nie prosili. Dziecko już wiedziało, że nie zawsze może liczyć na ich zrozumienie. Oni za to czuli się zagubieni jak nigdy dotąd. Inni im mówili, że przecież to wszystko jest proste, że dziecko tylko potrzebuje dyscypliny! Kara na pewno im pomoże, by jak planowali, być szczęśliwą rodziną.


Ah! Jakże wszyscy się mylili.


Oni słuchali rad, mniej lub bardziej trafnych i od tych wszystkich podpowiedzi czuli się coraz bardziej zmęczeni. Z tego całego zmęczenia tak bardzo chcieli, by to wszystko się skończyło, by ich dziecko stało się jak inne dzieci.


Pewnego września wysłali swoje dziecko do szkoły. Ono jednak coraz gorzej sobie z tym obowiązkiem radziło. Nauczycielka chciała by ono było jak inne dzieci w klasie, by pasowało, by robiło co mu się każe. Codziennie rano ono płakało, wieczorem płakali oni, dlatego znów postanowili szukać pomocy. Odwiedzili kilka ośrodków, specjalistów, lekarzy. Dostali różne etykietki, trochę wsparcia, odrobinę autentycznej pomocy.


Dziecko się jednak nie zmieniło. Nie było jak inne dzieci, było za to takie jakim być powinno!

Dla nich to jednak wydawało się za mało. Chcieli by było jak inne dzieci, by w sklepie nikt nie patrzył na nich z pogardą, by w dzienniczku nie pojawiały się nowe uwagi, by na placu zabaw mogli patrzeć na wypełnione radością dziecko, zamiast tego ciągle niezadowolonego…

Tak bardzo chcieli by rzeczy były proste, zwyczajne, niekoniecznie wyjątkowe!


A dziecko?

Wciąż było takie samo!

Chociaż coraz bardziej smutne, nierozumiane, nieakceptowane, jakby złamane.


Czas mijał, a dziecko nie czuło już tak dużego wsparcia od swoich rodziców. To bolało, bo bez ich wsparcia i akceptacji tak ciężko było mu wierzyć w siebie i czuć się prawdziwie szczęśliwym, kochanym. Im też było trudno, bo czuli, że ostatnie lata były jak walka, choć nie do końca rozumieli z kim i po co?


Aż w końcu przyszedł dzień, kiedy zrozumieli, że ta walka nie daje im szczęścia, na które tak długo już czekali. I wtedy to się stało. Spojrzeli na swoje dziecko od nowa, spojrzeli z prawdziwą bezwarunkową miłością i znów się zakochali. W dziecku dokładnie takim jakie mają. Tak bardzo tej zmiany wszyscy potrzebowali! Ich relacja znów zaczęła się rozwijać, ich miłość kwitnąć. Zrozumieli, że nic nie doda ich dziecku mocniejszych skrzydeł i lepszego startu niż poczucie pełnej akceptacji tego jakie jest, a nie jakim ma się dopiero stać.


Od tego czasu oni już byli pewni, że mają nie tylko wyjątkowe, ale podwójnie wyjątkowe dziecko i takim go całym swoim sercem kochali. Ono za to wiedziało, że ma niezwykle wyjątkowych rodziców.


Czy ta historia się kończy „i żyli długo i tylko szczęśliwie?

Nie! bycie rodzicem zawsze przynosi upadki i wzloty. Radość i smutek. Tak też było i z nimi, ale we wszystkich tych momentach i doświadczeniach mieli siebie. Byli blisko siebie i dla siebie, a Oni mimo, że dalej zmęczeni kochali swoje dziecko akceptowali za to, że było sobą.





Jeśli podoba Ci się mój wpis, proszę udostępnij go innym.

Polub moją stronę na Facebooku

121 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Mizofonia

bottom of page