top of page

Podobno dzieci trzeba hartować…

Zaktualizowano: 18 lis 2019



Podobno dzieci trzeba hartować stresem, dyscyplinować i nie rozpieszczać, bo inaczej wyrosną na wygodnych, rozpieszczonych i rozwydrzonych dorosłych.


Podobno...


A jeśli Wam powiem, że to nieprawda, uwierzycie?


To może zapytam, czy lubicie, żeby Was ktoś od czasu do czasu ochronił przed trudami życia, zrozumiał, wsparł, i rozpieścił? Lubicie? No pewnie, że lubicie! Każdy lubi! Nie tylko dorosły, ale i dziecko.


A jeśli Wam powiem, że są takie dzieci, które potrzebują tego dużo więcej niż inne? Bo mnie nawet nie o to lubienie chodzi, a o prawdziwą żywą, autentyczną potrzebę!


Poważnie! Są takie dzieci, tak samo jak są też tacy dorośli.


Dzieci, które silnie odczuwają, że dźwiganie wszystkich oczekiwań otaczającego ich świata jest ponad ich siły. Dzieci, których stres jest tak wysoki, że nie potrafią być dziećmi, a brak wrodzonych mechanizmów radzenia sobie z tak ogromnym stresem nie pozwala im normalnie funkcjonować. To dzieci, które są tak bardzo wrażliwe, że każda zmiana, decyzja, nowość wywołuje u nich pewien dyskomfort i napięcie i nic im nie pozostaje jak ciągle narzekać. Narzekać, czyli wołać o pomoc w nadziei, że zostaną zrozumiane, wsparte, i trochę rozpieszczone w tych trudnych dla nich momentach.

Niestety najczęściej to te właśnie dzieci, te wrażliwe, potrzebujące wsparcia zostaną nazwane: trudne, problematyczne, rozwydrzone, uparte, ah, no i oczywiście niegrzeczne. A na takie dzieci, rzecz jasna, wielu wierzy, że najlepiej się sprawdzi dyscyplina.

Płacze? - nie podnoś, bo się przyzwyczai.

Krzyczy? - zignoruj, bo się nauczy, że krzykiem wszystko wymusi.

Bije? - niech usiądzie w samotności, na krzesełku, w kąciku i się nauczy na czym polega ludzki, życzliwy, ciepły kontakt…w tym samotnym kącie się nauczy, oczywiście.

Odmawia? - trzeba zmusić, bo już nigdy się z nami w niczym nie zgodzi.

Nie chce? – jak to nie chce? przecież to tylko dziecko. Musi chcieć! Zmusić, zastraszyć, obiecać nagrodę…nie, lepiej karę, szybciej się dziecku zachce.

A wszystko oczywiście dla dzieci, dla ich dobra, dla rozwoju. Dla dobra tych właśnie wrażliwych, wołających o zrozumienie dzieci, tych co ledwo kroczą, bo stres ich przytłacza z każdej strony. Najlepiej dołożyć jeszcze trochę na te wrażliwe barki, jak się nie złamią pod ciężarem to z pewnością się wzmocnią.


A co jeśli się złamią?


Dzieci podwójnie wyjątkowych. których barki nie wytrzymały, jest naprawdę wiele. Nie wytrzymały nacisku społeczeństwa, szkoły, kontaktów z rówieśnikami, czasem z własna rodziną. Ich wyjątkowość została niezrozumiana, wyplewiona, a na jej gruncie wyrósł lęk, niskie poczucie wartości, depresja, trauma.

Dlatego zanim tak się stanie, zamiast obwiniać uważnych, kochających i dostępnych rodziców za ich złe praktyki rodzicielskie, doceń ich i wesprzyj. Obdarz ich zaufaniem, że dzieci podwójnie wyjątkowe też potrzebują miłości, zrozumienia, rozpieszczenia i często rodzicielskiej ochrony. Ich wyjątkowość to bardzo często ogromny ciężar, który bez odpowiedniego wsparcia może ich zepchnąć w miejsca, w których nikt nie chce zobaczyć swojego "grzecznego" czy też "niegrzecznego" dziecka.


Dzieci potrzebują zrozumienia i akceptacji. Potrzebują też uważnego kontaktu. Dzieci, podwójnie wyjątkowe, które posiadają mało chlubne etykietki też tego potrzebują!

Na takim fundamencie mogą zbudować autentyczną, bliską relacje z dorosłym. Ona z kolei zapewni im poczucie bezpieczeństwa i możliwość komunikowania swoich prawdziwych potrzeb, stresów, lęków, wyzwań. Da też możliwość dialogu i współpracy, w której wspólnie z dorosłym, dziecko będzie mogło znaleźć i nauczyć się sposobów radzenia sobie z trudnymi dnia codziennego, i poszukiwać rozwiązań na dziś, na jutro, na przyszłość.

Nie odbierajmy im tego tylko dlatego, że otaczający świat nie rozumie, że norma to nie raj, w którym każdy ma swoje miejsce.




Jeśli podoba Ci się mój wpis, proszę udostępnij go innym.

Polub moją stronę na Facebooku



930 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Mizofonia

bottom of page